Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 12
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Krzycz, nie przestawaj

Sebastiano Botticella   

5(109)2025 | Krzycz, nie przestawaj
5(109)2025 | Krzycz, nie przestawaj
5(109)2025 | Krzycz, nie przestawaj

Przyjechałem do klasztoru św. Wawrzyńca w Piglio (Włochy), aby od współzałożyciela Rycerstwa Niepokalanej (MI) o. Quirico Pignalberiego usłyszeć o jego reakcji na wiadomość o uroczystej beatyfikacji naszego ojca Maksymiliana Marii Kolbego.

Ojcze Quirico, co odczuł ojciec, otrzymawszy wiadomość, tak bardzo oczekiwaną przez wszystkich?

O. Quirico Pignalberi: To był wybuch radości! Zaledwie otrzymałem telefon od o. Ricciardiego*, przekazałem od razu tę wiadomość zakonnikom zgromadzonym na kapitule. Zakonnicy ucieszyli się bardzo i wspólnie zaśpiewaliśmy Te Deum. Więcej ja, który mówiłem: "Pośpieszcie się, bo w przeciwnym razie nie zdołam odmówić Nunc dimittis. Teraz już mogę zaśpiewać, ponieważ pewien jestem, że zrobiłem, co do mnie należało.

Zapewne ojciec pobiegł myślą do tych pierwszych chwil pamiętnego dnia 16 października 1917 roku...

QP: Tak, to wydarzenie stoi mi ciągle przed oczyma i powtarza się jak film.

Niech ojciec opowie więcej szczegółów o tych pierwszych krokach MI.

QP: Oczywiście. Pod koniec wiosny 1917 r., w najsroższych momentach wojny światowej, przyszedł do mojego pokoju Ojciec Maksymilian i powiedział: "Popatrz, jak źle się dzieje. Jak diabeł pracuje na szkodę ludzi, a szczególnie na szkodę Kościoła. Czy my nic nie możemy zrobić?".

- A co my możemy zrobić, drogi bracie Maksymilianie?

- "Oto, co możemy zrobić: Niepokalana zmiażdżyła głowę diabła i trzyma go pokonanego u swoich stóp. Ale obecnie wydaje się, że diabeł podniósł głowę i dość wyraźnie widzę, jak w ponurym zamiarze posługuje się on swoimi sprzymierzeńcami, którymi są dzisiaj przede wszystkim masoni. Tak więc poza naszym potępianiem sytuacji i naszymi modlitwami Niepokalana oczekuje od nas także współpracy, aby ponawiać i kontynuować swoje zwycięstwa. Oczywiście Matka Boża, jak i Jezus nie potrzebują nas, ale raczą posługiwać się naszymi czynami; oczekują naszego przylgnięcia i współpracy, aby razem z nami i dla nas zwyciężyć diabła. Zwycięstwo nad diabłem Niepokalana chce nam przypisać; chce Ona posłużyć się tak słabymi narzędziami, jakimi jesteśmy, i tak nieodpowiednim (według świata), jakim jest wyśmiana i niedoceniana broń duchowa".

- Och, brawo, bracie Maksymilianie - odpowiedziałem. - Trzeba więc pomyśleć o sposobie realizacji tego.

- "Pomyślimy o tym" - powiedział. W tym momencie zdawało mi się, że widzę jakby światło, drogę wyjścia z tego przerażającego chaosu. Po kilku spotkaniach, na których skupiliśmy się nad ułożeniem statutu (nazwa, cel, warunki, środki - pytał mnie, czy podoba mi się taki układ itd.), wieczorem 16 października 1917 r. - zaraz po "Zdrowaś Maryja", gdy wszyscy uczyli się w swoich pokojach - zawołał mnie do siebie i powiedział, że jest pozwolenie od o. Rektora. Zastałem już trzech czy czterech kolegów. Po zwołaniu pozostałych (razem z nim było nas siedmiu) zamknął drzwi i przed biurkiem, na którym stała figurka Niepokalanej i dwie zapalone świece, powiedział: "Już wiecie, o co chodzi: Aby zapoczątkować pobożny związek Militia Immaculatae. A oto mały statut". Przeczytał go i zapytał, czy go akceptujemy. Po jednomyślnej zgodzie, poprosił o podpisanie go, co też każdy z nas uczynił. Potem udaliśmy się do kaplicy przed ołtarz Niepokalanej. O. Pal pobłogosławił medaliki i każdemu nałożył. Jeszcze krótka modlitwa, zwykłe błogosławieństwo i każdy udał się do swego pokoju.

Należy stwierdzić, że wyłącznym autorem wielkiego dzieła MI jest Ojciec Maksymilian: on jest twórcą, animatorem i działającym. Zrobił to, co zrobił, ponieważ był tym, kim był.

To kim był ten Ojciec Kolbe - w tym czasie jeszcze brat Maksymilian - że wywarł on na swoich współbraciach i kolegach studiów taki wpływ?

QP: Na to pytanie należałoby dać identyczną odpowiedź, jakiej udzieliły siostry św. Teresy od Dzieciątka Jezus, kiedy zapytano je o siostrę, aby móc zachować o niej jakieś wspomnienie w księgach klasztoru. "Była dobrą mniszką - odpowiedziały. Nie widziałyśmy w niej nic nadzwyczajnego". Jednakże w tym "nic nadzwyczajnego" była rzecz naprawdę nadzwyczajna, choć niedostrzeżona przez wszystkich: nadzwyczajne życie wewnętrzne, które rozwinęło nadzwyczajną świętość. To samo należy powiedzieć o Ojcu Maksymilianie: był on dobrym braciszkiem, jakim jest i powinien być każdy dobry zakonnik. A poza tym nie było widać nic nadzwyczajnego. Jednakże w tej zwyczajności jest rzecz nadzwyczajna: głębokie życie wewnętrzne, chociaż nie przez wszystkich dostrzeżone i zrozumiane. Dla powierzchownego i mało uważnego oka wydawał się być chłopcem mało godnym szacunku, ponieważ niczego nie czynił na pokaz jak niektórzy. Dla uważnego i głębszego spojrzenia jednak rzecz ta ukazywała się nieco odmiennie. [...]

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 5(109)2025 | Krzycz, nie przestawaj, s. 5