Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 12
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Nancy Charles

Nancy Charles   

5(109)2025 | Nancy Charles
5(109)2025 | Nancy Charles
5(109)2025 | Nancy Charles

Nie wierzyłam w Boga. Przez ponad 15 lat prowadziłam aktywny tryb życia w środowisku LGBTQ+ i omal nie poddałam się zabiegom medycznym w celu transformacji płci; chciałam stać się mężczyzną transseksualnym.

To prawdziwy cud, że żyję i mogę podzielić się z wami swoją historią nawrócenia i działania łaski Jezusa Chrystusa.

Na krawędzi

W czasie, w którym zmagałam się z problemami własnej tożsamości, zmierzyłam się również z wyniszczającą moje ciało walką z uzależnieniem od narkotyków - cyklicznie trafiałam na odwyki. Mimo ciągłego powrotu do uzależnienia, walczyłam o to, aby się oczyścić. Kilkakrotnie przedawkowałam narkotyki i byłam na granicy śmierci; miałam kilka prób samobójczych.

Jednak przeżyłam, ale... Po latach nieustannego cierpienia w końcu miałam dość. Moje życie było otwartą raną i w pewnym momencie nie wiedziałam już, jak sobie radzić z tą ciągłą męką, stresem - to mnie całkowicie pochłonęło. Pewnej nocy w końcu zdecydowałam, że tym razem na pewno zakończę swoje i tak bezsensowne, i beznadziejne życie. Usiadłam i napisałam list do każdego członka mojej rodziny, przepraszając za wszystko, czyli za całe swoje życie pełne porażek. Powiedziałam im, że mi przykro i że naprawdę wierzę, że będzie im lepiej beze mnie. Pisanie tych listów było nie do zniesienia. Smutek, jaki mnie ogarnął, był tak wielki, że z trudem go zniosłam.

Ów ból, cała beznadzieja, które odczuwałam, były nie do opisania i nie do wyobrażenia. Jedynym wyjściem z sytuacji, na które wpadłam, było zakończenie własnego życia - chciałam tylko jednego, aby w końcu ten ból i pustka się skończyły.

Psychiczna zapaść

Gdy przygotowywałam się do tego, by wszystko zakończyć, nagła myśl przemknęła mi przez głowę i zatrzymała mnie w miejscu. Była tak wyraźna, tak przenikliwa, że natychmiast przykuła moją uwagę. Nagle zadałam sobie pytanie, które było jeszcze straszniejsze od tego, co już przeżywałam: "A co, jeśli ten ból, którego chcę się pozbyć, się nie skończy? A co jeśli będzie gorzej?"

To była myśl, którą ledwo mogłam znieść. Nie byłam kimś, kto mógłby sobie pozwolić na zejście niżej, niż już byłam, na większy upadek - chciałam tylko, by ten potworny ból wewnątrz mnie się zakończył. W jednej chwili przeszłam od przygotowań do śmierci do wprost nieopisanego przerażenia na myśl, że cierpienie wraz ze śmiercią może się nie skończyć - a może się wręcz pogorszyć. Wpadłam w panikę. Mój oddech stał się szybszy. Niepokój przeszywał każdą część mojego ciała. Nagle poczułam wokół siebie niesamowitą ciemność, która zaczynała mnie dusić.

W tej desperacji, po raz pierwszy w całym moim życiu, padłam na kolana i zawołałam do Boga. Krzyczałam, szlochając, łzy płynęły mi niekontrolowanie z oczu i błagałam jak nigdy wcześniej. Błagałam o pomoc Boga, w którego istnienie wątpiłam. Krzyczałam: Boże, jeśli jesteś prawdziwy, to ja muszę to wiedzieć! Musisz mi to pokazać! Proszę, błagam Cię!

Powiedziałam też Bogu, że jestem bardzo głupia; że nic nie wiem i nie rozumiem, dlatego jeśli istnieje, to musi dać mi w jakiś sposób do zrozumienia, że On jest prawdziwy. Musiałam to wiedzieć. Moje życie od tego zależało.

Nie wiem, ile razy to krzyczałam, może ponad dwadzieścia, aż w końcu padłam całkowicie wyczerpana fizycznie i emocjonalnie. Na końcu zemdlałam pod ciężarem tego wszystkiego - tej niemocy, bólu, niepewności i przerażenia.

I stała się światłość

Następnego ranka obudziłam się we własnym łóżku. Wciąż żyłam. Pamiętałam dokładnie poprzednią noc i to, jak wołałam, krzyczałam do Boga.

Po przebudzeniu, ponieważ moje usta były suche i spierzchnięte, pochyliłam się nad stolikiem nocnym obok łóżka i otworzyłam szufladę, żeby wyjąć pomadkę ochronną. Na wierzchu wszystkich moich rzeczy znajdował się koralikowy naszyjnik, którego nigdy wcześniej nie zauważyłam. Nie miałam pojęcia, co to było. Wyglądało nietypowo, ale jakoś instynktownie wydawało mi się, że jest ważne. Nie wiem, dlaczego, ale ten naszyjnik wydał mi się znaczący. Na samym dole tego naszyjnika znajdował się krzyżyk. Spoglądając na niego, zastanawiałam się, czy to może jest jakiś znak.

Znak

Pobiegłam do komputera, aby sprawdzić w Internecie, co to jest. Po chwili poszukiwań odkryłam, że ten dziwny naszyjnik nazywa się różańcem. [...]

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 5(109)2025 | Nancy Charles, s. 20